Lubin,

sobota, 27 lutego 2010

Nowy tekst o rozpadzie komunikacji w LGOM

Kolej kuleje. PKS likwiduje kurs za kursem. Na komunikacyjnej degrengoladzie zarabiają tylko busiarze. Są plany przekształcenia Zagłębia Miedziowego w „czwórmiasto” i uruchomienia szybkiej kolei aglomeracyjnej, która siecią wygodnych połączeń spoi ze sobą Legnicę, Lubin, Polkowice i Głogów. Co 30 minut między Polkowicami a Legnicą kursowałyby szynobusy, dowożąc młodzież do szkół, górników do kopalń, klientów do centrów handlowych, kin,teatrów.

Aby zachęcić do korzystania ze zbiorowej komunikacji, w regionie miałaby obowiązywać jedna taryfa dla wszystkich przewoźników i wspólne bilety (na wzór porozumienia ZVON funkcjonującego na terenie Euroregionu Nysa). Częścią projektu jest centrum przesiadkowe w Lubinie: stacja dla pociągów,pętla autobusowa, postój taksówek i sznur ścieżek rowerowych w różnych kierunkach. Prezydent Robert Raczyński planował zbudować to wszystko w miejscu nieczynnego dworca PKP. Kolej zachowuje się jednak jak pies ogrodnika – nie chce sprzedać miastu rudery. Godzi się wyłącznie
na dzierżawę, co – w tej sytuacji – nie ma sensu. Jak tłumaczy Tadeusz Kielan, naczelnik wydziału infrastruktury, budynek dworca trzeba będzie najprawdopodobniej zburzyć, a budowę centrum przesiadkowego zacząć od fundamentów.

Plany miasta nie mają żadnego sensu, póki podróż pociągiem z Lubina do Legnicy trwa 50-56 minut. Są odcinki torów tak wyeksploatowane, że maszynista nie może jechać szybciej niż 20-30 kilometrów na godzinę. Od lat spółka PKP Polskie Linie Kolejowe odwleka gruntowny remont tej trasy.


W tej chwili najbliższa możliwa data modernizacji to rok 2013.

– To linia objazdowa dla modernizowanej E 30 z Wrocławia do Zgorzelca – mówi Paweł Strzemżalski, naczelnik do spraw eksploatacji Zakładu Linii Kolejowych PKP we Wrocławiu. – Z tego powodu nie możemy na nią wejść z remontami, póki E 30 nie będzie gotowa. A to jeszcze co najmniej dwa lata.

Do 1995 roku – gdy działało Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Legnicy – region miał przynajmniej porządne, szybkie i wygodne połączenia autobusowe. Po likwidacji WPK ten system uległ rozpadowi.Wprawdzie pomiędzy Legnicą a Głogowem jeździ ponad 20 prywatnych przewoźników, ale trudno się oprzeć wrażeniu chaosu i improwizacji. W Legnicy na przykład, busy nie mają jednego dworca, pasażerowie czekają pod gołym niebem, rozkłady jazdy są szczątkowe i nieaktualne.


Aglomeracja wymaga kolei

Z Adamem Fularzem, ekspertem od ekonomii transportu, rozmawia Piotr Kanikowski

LGOM miał kiedyś wzorcowy układ komunikacyjny. Co się z nim stało?

Układ uległ dezintegracji w związku z brakiem odpowiednich rozwiązań w strukturze prawnej. Drogowy transport regionalny osób nie ma w Polsce gospodarza. Nie odpowiada za niego żadna instancja samorządu. Jedynie samorząd wojewódzki koordynuje godziny odjazdów i zapobiega wojnie podjazdowej przewoźników.

Czy, Pana zdaniem, należy wskrzeszać linię kolejową Legnica –Lubin– Głogów?

W krajach Europy Zachodniej kolej jest najszybszym środkiem transportu w aglomeracjach i z tej przyczyny jest rozwijana. Ponadto stosuje się nowoczesny tabor, taki jak tramwaje dwusystemowe, przynoszący zyski na liniach, na których tradycyjny, ciężki tabor był deficytowy.

Co trzeba zrobić, żeby ożyła kolej pasażerska na trasie z Legnicy do Lubina?

Zmiany przewoźnika. Zmiany zarządcy infrastruktury. Całą linię powinien przejąć albo samorząd województwa (tak jak się stało z kilkoma liniami na terenie Dolnego Śląska), albo spółka zarządzająca torami dla KGHM.

Źródło tekstu: Gazeta Wrocławska, wywiad przeprowadzil P. Kanikowski